Szosa, MTB, gravel, trail, przełaj, downhill, enduro, trekking, cross, cruiser, miejski, e-bike, a może BMX. Matko bosko fluorescencyjna, w obecnych czasach z dostępnych modeli rowerów na rynku można by spokojnie zrobić habilitację. Na kij ktoś to wymyślił. A potem pyta mnie jeden z drugim, jaki rower wybrać, a ja czuję się zagubiona, jak pani wolnych obyczajów przy konfesjonale. 😉
No dobra, tak na poważnie coś tam może wiem, jeździłam raz czy drugi, ale to jednak popularny "góral" towarzyszy mi w mojej kolarskiej przygodzie od samego początku, czyli w wolnym tłumaczeniu prawie trzy dekady. Dlatego pomyślałam sobie, że może to najwyższy czas na zebranie kilku powodów mojego zamiłowania do tej właśnie odmiany kolarstwa. Wiem, wiem, zapłon to ja mam, jak diesel na mrozie, ale wierzcie mi, jest nadzieja na przyszłość. Nie tak dawno stałam się szczęśliwą posiadaczką "kolarki", a artykuł na temat "5 rzeczy, za które pokochasz rower szosowy" już jest - Link.
No dobra, ale do meritum. Kiedy pytają mnie, co te eMTeBy takiego w sobie mają i dlaczego każdy szanujący się kolarz powinien mieć ten rower w swojej stajni, odpowiadam:
1. "Spójrz na te linie!"
Wśród kolarzy funkcjonuje dość znane powiedzenie: "Co się nie dojedzie, to się dowygląda!" I mam wrażenie, że ma ono również zastosowanie w odniesieniu do rowerów. No bo umówmy się, może i MTB nie ma startu z szosą, a licznik rzadko kiedy pokazuje wartości powyżej 30-40 km/h, ale jakżeż ten rower wygląda! O jeżuniu! Rama jak z rozkładówki Men's Health'a, nie dość, że profil, to jeszcze często malowanie w ognistych kolorach potrafi przyprawić o zawrót głowy. Do tego amor, a czasem i dwa, prosta kierownica bez zbędnych udziwnień no i te koła, 29 cali czystego piękna z charakterem w postaci grubej opony z ostrym bieżnikiem. Przy nim Massimo z "365 dni" to pistolet na wodę i to z cienkim strumieniem.
2. „Sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga!"
Skoro już ustaliliśmy, że MTB wygląda jak rasowa maszyna, to w dodatku żaden teren jej nie straszny. Asfalt - spoko, szuterek - jeszcze lepiej, piach - jak trzeba to pójdzie, korzenie - bułka z masłem, kamienie - nie ma że boli. W efekcie nawet najbardziej uciążliwy offroad mu nie straszny, a tym samym możecie na nim dotrzeć tam, gdzie raki zimują i tam, gdzie pieprz rośnie, a nawet tam, gdzie wrony zawracają, czy psy du*ami szczekają - jednym słowem wszędzie. A potem to już tylko pozostaje delektować się widokami, np. takimi ooo! Słabe nie są. 🙂
3. "Cellulitowi mówimy nie!"
Skoro już o wilku mowa, w sensie tych korzeniach i kamieniach, które zwykle pojawiają się na drodze w trakcie off-roadowych przejażdżek, to żeby nie było, że one sobie tam tak po prostu bez większego celu leżą i uprzykrzają nam życie. Wręcz przeciwnie, mają one jedną podstawową zaletę. Wprawiają one nasz rower górski w drgania, który z kolei wprowadza w drgania nasze ciało, a przede wszystkim konkretne jego części, takie jak nasza szanowna. W efekcie zamiast stosować jakieś chemiczne wynalazki, czy płacić za jakieś pseudo zabiegi miliony monet, macie podczas jazdy na MTB naturalną formę walki z pomarańczową skórką zupełnie za friko, można by rzec taki efekt uboczny, oczywiście pożądany. By wzmocnić działanie terapii, zaleca się korzystanie z rowerów typu hardtail, co by moc drgań oddziałująca na naszą żopę i uda nie była niepotrzebnie wyciszana za sprawą tylnego zawieszenia.
4. "And the winner is..."
Jak już zwiedzicie wszystkie zakątki świata i wytrzęsiecie z tyłka caluteńki cellulit, to żeby nie było, na tym nie kończą się atrakcje związane z jazdą na rowerze MTB. Można wtedy przejść na kolejny level wtajemniczenia i rozpocząć karierę maratończyka, z tym że zamiast na nogach, to na dwóch kółkach. Na rynku znajdziecie wiele imprez rowerowych dla amatorów ścigania, w których możecie zawalczyć o chwilę chwały na podium i plastikowy pucharek. Sama uzbierałam całkiem zacną kolekcję dzbanków, a na bazie swojego doświadczenia popełniłam nawet artykuł o tym, jak zacząć zabawę w maratony MTB - Link.
5. "Hu hu ha, nasza zima nie taka zła..."
Podczas gdy w okresie jesienno-zimowym część rowerów zamienia się w wieszak na ubrania, ozdobę na ścianie, albo kończy marnie w jaskini wytopu po wpięciu w trenażer, "górale" wciąż cieszą się jazdą na świeżym powietrzu. Sezon MTB nigdy się nie kończy, a każda pora roku, również zima, jest dobra na rundkę po leśnych, czy górskich bezdrożach. Pozostaje pytanie, jak z tego przywileju skorzystać i zmotywować się do jazdy na zewnątrz, gdy ciemno, zimno i do domu daleko.
Wszystko tak naprawdę sprowadza się do jednego prawa fizyki zwanego "Teorią względności kolarskiej", której nieskromnie mówiąc jestem pomysłodawcą. Mówi ona, że siła charakteru kolarza jest wprost proporcjonalna do warstw lajkry, jakie jest w stanie na siebie naciągnąć. Krótko mówiąc, im więcej warstw, tym większa siła charakteru. W układzie SI jest ona mierzona właśnie w jednostce zwanej lajkrą. Np. moja siła charakteru jest równa 5 lajkrom. Tyle jestem w stanie przyjąć na klatę i tyle wystarcza by pokręcić na MTB w zimie nawet przy -10. Ale żeby nie było, że to takie proste prawo, to dochodzi jeszcze jeden aspekt. Otóż waga kolarza maleje wprost proporcjonalnie do naciąganych warstw. Wybitni potrafią wypocić nawet do 1 kg podczas procesu szykowania się na rower. Pytanie, czy jest wtedy jeszcze sens wychodzić na przejażdżkę, ale to już pozostawię waszej ocenie.
Podsumowanie
Rower MTB to zdecydowanie jeden z tych modeli, w których zakochasz się od pierwszego wejrzenia. Nienaganna linia z pazurem z pewnością zawróci w głowie. Do tego wieczna gotowość do jazdy 24/7, dozgonna wierność i oddanie oraz nutka porywczości podczas wyścigów czynią z niego ideał partnera do wspólnej jazdy przez życie. Także jeśli debiut na MTB wciąż przed wami, to zdecydowanie polecam zasmakować tego szaleństwa. A ci z was, którzy już zasmakowali proszeni są, by dać znać, o co jeszcze uzupełnilibyście powyższą listę. Jestem przekonana, że punktów do miłowania naszych jednośladów uzbiera się cała litania, czy inna koronka.
Monisiu podziwiam twoją wiedzę na temat rowerów, ale język, jakim piszesz, porównania, normalnie mnie powalają. Gratulacje, coś pięknego, od mamy też gratulacje.
Dzięki Tato! Moi najwierniejsi czytelnicy. 🙂