Menu Zamknij

Fakty i mity na temat jazdy w kasku na rowerze

Mam nadzieję, że nie zapeszę, ale wydaje się, że wiosna chyba już na dobre uporała się z zatopieniem marzanny, mimo, że ta druga dość długo stawiała opór. Tym samym sezon rowerowy nadciąga, a właściwie wali już drzwiami i oknami. Za moment na ulicach i ścieżkach rowerowych (DDR-ach) zaroi się od kolarzy, których z roku na rok sukcesywnie przybywa. Z jednej strony takie zjawisko zawsze cieszy, w końcu ludzie poprzez aktywność dbają o swoje zdrowie. No ale czy na pewno? Niestety większość mijanych przeze mnie rowerzystów w sezonie, często również na drogach o dużym natężeniu ruchu porusza się bez kasku. Widok mega bolesny, a od samego patrzenia włos mi się na głowie, mimo że w kasku, ale jeży.

W związku z tym, jako ewangelistka zasady na rowerze "bez majtek, ale w kasku", postanowiłam pokusić się o mały poradnik na temat bezpieczeństwa naszej głowy podczas pedałowania jednocześnie obalając kilka starych jak Atari mitów związanych z niechęcią do jazdy w kasku.

MIT nr 1 - Nie muszę nosić kasku, bo nie jeżdżę szybko

Nooo prawie, z tymże prawie robi wielką różnicę. Dlaczego? No przede wszystkim dlatego, że nie wszystko na drodze zależy od nas. To tak jakby stwierdzić, że skoro jeżdżę bezpiecznie autem, to nie będę zapinać pasów bezpieczeństwa. Wiem, że są zagorzali wyznawcy tej teorii, ale tym już dawno ktoś powinien przepisać suplementy intelektu. Tak czy siak, nawet jeśli jedziesz na rowerze w trybie slow motion, niezależnie czy po ulicy, czy tylko po DDR-ach, zawsze istnieje ryzyko znalezienia się w złym miejscu o złym czasie. Zatem zamiast próbować wcielać się w rolę bohaterów filmu "Oszukać przeznaczenie", lepiej zgodnie z zasadą "przezorny zawsze ubezpieczony" dodać w tym sezonie do swojej rowerowej garderoby właśnie kask.

S2023E006 Asset 02

MIT nr 2 - Kask nie zda egzaminu podczas poważnej kolizji

To tylko częściowa prawda, czyli tak naprawdę gówno prawda. Oczywiście w przypadku jakiejś totalnie grubej akcji może być i tak, że nie będzie po nas co zbierać, nawet jakby chcieć resztki zdrapywać żyletką z asfaltu. Natomiast w przypadku kolizji mniejszego kalibru kask zmniejszy ryzyko urazu głowy o około 85%. Potwierdzają to symulacje i badania, których wyniki są dostępne u wujka Google'a. A że pech chciał, że w wyniku ewolucji głowę dostaliśmy tylko jedną, to niestety może nie być drugiej szansy na refleksję i naukę na własnych błędach. W tym konkretnym przypadku lepiej uczyć się na cudzych i zaopatrzyć się w kask przed najbliższym sezonem. Pamiętajcie też, że kask należy wymienić po każdym uderzeniu podczas wypadku, nawet jeśli nie nosi on śladów uszkodzenia.

MIT nr 3 - Kask jest niewygodny i jest w nim gorąco

Mam wrażenie, że ten argument przekazywany jest z pokolenia na pokolenia niczym mity i legendy w średniowieczu. Może jeszcze kilka dekad wstecz komfort noszenia kasku był bliski doświadczeń żołnierzy w hełmach podczas wojny, ale w chwili obecnej na rynku jest tyle modeli kasków, że trzeba się starać by nie znaleźć czegoś wygodnego. Właściwie wszystkie kaski w tej chwili wyposażone są w system regulacji rozmiaru oraz system wentylacji zapewniając swobodny przepływ powietrza. Oczywiście osobiście polecam kupowanie kasku w sklepie stacjonarnym, właśnie po to by móc w praktyce sprawdzić, który kask będzie najlepiej leżał na naszej głowie oraz dobrać odpowiedni rozmiar. Skuteczność kasku zależy bowiem od jego dopasowania. Personel sklepu powinien służyć radą w tej kwestii.  Przy zakupie upewnijcie się, że wybrany przez was kask posiada certyfikat bezpieczeństwa np. ANSI, ASTM lub CPSC. Więcej na temat certyfikatów znajdziecie oczywiście w czeluściach internetu. Pamiętajcie, że kasku nie kupuje się na całe życie. Tracą one swoją skuteczność z powodu narażenia na promienie UV i inne czynniki zewnętrzne. W związku z tym kask należy wymieniać co kilka lat.

MIT nr 4 - W kasku wyglądam lamersko i psuje mi się fryzura

To jest chyba mój ulubiony. 🙂 I tu faktycznie rozmówca głoszący taką myśl zbija mnie zwykle z pantałyku i trudno dyskutować z tego typu argumentem w inny sposób niż pytając, czy wyznają zasadę: "Bez kasku, ale (ładnie) w trumnie." Wiem, wiem, pewnie przesadzam, no ale jaki poziom argumentu przeciwko noszeniu kasku, taki poziom riposty. A mówiąc już trochę bardziej poważnie, na rynku jest tyle modeli kasków, że na pewno można dobrać coś w czym będziemy się czuć komfortowo, zarówno podczas jazdy jak i patrząc na swoje odbicie w lustrze. Mało tego, w tej chwili kask stanowi nieodzowny element kolarskiej stylówy, także jeśli faktycznie zależy wam na tym jak prezentujecie się na rowerze to kask jest obecnie "must have'em".

S2023E006 Asset 04

FAKT - Dzieci ZAWSZE w kasku

Widok, od którego najbardziej rosi mi się pacha ze strachu w trakcie sezonu kolarskiego to rodzice na rowerach w kasku i ich pociechy w foteliku... już bez kasku. Zawsze staram się wierzyć, że wynika to raczej z braku świadomości, czy niewiedzy, a nie z braku troski o bezpieczeństwo dzieci. Ale kurde, skoro już dbamy o siebie, to zadbajmy też o najmłodszych. Dzieci, które towarzyszą nam podczas jazdy na rowerze czy to w foteliku czy w przyczepce obowiązkowo powinny mieć kask. Nie dość, że w ten sposób zadbacie o ich bezpieczeństwo to przy okazji wyrobicie w nich zdrowy nawyk, że kask jest nieodzownym elementem każdej przejażdżki rowerowej. Kasków dla dzieci, podobnie jak dla dorosłych jest na rynku multum i wcale nie kosztują miliony monet.

Podsumowanie

No dobra, na tym kończę umoralnianie narodu. Generalnie chodzi o to, żeby było miło, ale przy okazji bezpiecznie, zupełnie jak... podczas innych aktywności. 🙂 Zatem zanim na dobre rozkręcicie się na swoim dwuśladzie odwiedźcie po drodze jakiś pobliski sklep rowerowy i nabądźcie drogą kupna dopasowany kask. Wy będziecie bezpieczni, a mnie będą mniej oczy boleć i nie będę wam kazań prawić podczas jazdy. Ot taki prosty win-win syczułejszyn. 🙂 No i oczywiście do zoba na trasie!

S2023E006 Asset 03

10 Komentarzy

  1. Darek

    Jeżdżę w kasku. Jestem tak do niego przyzwyczajony, że gdy go nie mam na głowie (przestawiam rower, sprawdzam regulację) to czuję dyskomfort, jakby mi czegoś brakowało.

  2. głuchy

    Kask Jest potrzebny tam gdzie łatwo można utracić panowanie np duże wertepy lub niepewność uczestnika enduro itp
    Ktos jest pewny jeździ powoli lub szybko i ostrożnie może mieć lub nie mieć kasku
    Sam jeździłem w kasku -najlepszy jest z siatką przeciw owadom
    Nic nie działo ale nie mam działo raz walnęłem w łeb winny byl amortyzator a drugi raz jak baby jeżdżą No to przez nią walnęlem ucho w poręcz

    • Bajkopisarka

      No właśnie z tą jazdą powoli to chyba trochę nie do końca prawda. Bo nie wszystko na drodze zależy od nas. To tak jakby stwierdzić, że kierowca, który jeździ wolno nie musi zapinać pasów. Ale i tak cieszę się, że jeździsz jednak w kasku.

  3. neskens

    Jeździłem wiele lat bez kasku. W tym roku nabyłem. Poza tym że mam małżeńskie marudzenie z bani : ) to zmieniła mi się świadomość. Kiedy odwalam jakiś nieco mocniejszy numer w lesie, to jednak w kasku. Kask dobrałem idealny – zero dyskomfortu. Więc chyba da się. Polecam.

    • Bajkopisarka

      Hej, jasne że się da, chodzi bardziej o zmianę podejścia i po prostu trzeba chcieć. Cieszę się, że wstąpiłeś w szeregi jeżdżących w kasku.

  4. Marek

    Bo trzeba mieć inny kask na lato a inny na zimę.
    Z kaskiem jest jak z czapką – jedna czapka chroni głowę przed mrozem, druga chroni głowę przed przegrzaniem na słońcu.
    Kask jest bardzo fajny jako ochrona przed słońcem – to gruba styropianowa izolacja która nie przewodzi ciepła, jednocześnie kask letni jest ażurowy i unosi się nad głową podparty tylko w kilku miejscach, dzięki temu wiatr swobodnie hula pod kaskiem chłodząc głowę.
    No ale w zimowym kasku z grubą futrzastą wyściółką i nausznikami, latem z pewnością będzie za ciepło.

    Z tym, że słońce zniszczy kask to też jest mit. Jasne że styropian nie jest wieczny i kiedyś tam się rozsypie, ale prędzej człowiek umrze ze starości niż to nastąpi. Dodatkowo na kaskach od góry znajduje się cienka ozdobna warstwa plastiku która powoduje że mało światła dociera do właściwej-ochronnej części kasku.
    Zastanawiając się czy kask nie jest zniszczony (od uderzenia albo ze starości) ocenić trzeba stan styropianowej poduszki – a nie stan zewnętrznej ozdobnej skorupki z plastiku.

    Jeśli chodzi o jazdę po drodze dla rowerów i po ulicy to jest odwrotnie niż podpowiada intuicja. Na drogach dla rowerów, na bezludnych dzikich szlakach, oraz leśnych ścieżkach wyłączonych z ruchu samochodowego kask zwiększa bezpieczeństwo, ale na ulicy podczas jazdy między samochodami bezpieczeństwo pogarsza. I nie chodzi wcale o to że na ulicy kask nie chroni przed uderzeniem – pogorszeniu bezpieczeństwa winna jest ludzka psychika, kierowcy zachowują się inaczej widząc rowerzystę w kasku a inaczej widząc kogoś bez kasku. Zamiast łagodzić obrażenia podczas wypadku lepiej jest całkiem wypadku uniknąć. Dlatego np w Holandii gdzie robi się poważne badania odnośnie bezpieczeństwa rowerzystów zalecają jazdę bez kasku w ruchu ulicznym.

    Co się tyczy fotelika dziecięcego to zależy od jego budowy – foteliki z wysokim oparciem do których dziecko przypina się pasami są przystosowane do jazdy bez kasku. W takich fotelikach oparcie wystaje ponad głowę i ono chroni lepiej niż kask, a głowa w kasku nie zmieściła by się w zagłębieniu oparcia, wystawała by do przodu poza te boczne ochraniacze. Dokładnie tak jak w samochodowym foteliku nie należy jeździć w kasku.
    Co innego foteliki niskie, w których oparcie nie sięga do głowy – na nich dziecko powinno jechać w kasku.

    • Bajkopisarka

      Dzięki Mirek za komentarz i wszystkie przemyślenia. Kaski to na pewno temat, na który można by dyskutować bez końca dlatego tym bardziej doceniam, że miałeś chęć podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *