Ostatnio trochę było tu cicho, ale już spieszę z wyjaśnieniem czemu. Otóż ja, jak to ja, uwielbiająca gadżety wszelkiej maści, a przede wszystkim maści rowerowej miałam okazję testować przez ostatni miesiąc bidony i uchwyty rowerowe marki Fidlock, dzięki uprzejmości sklepu TRW Sport. A że zrobiłam z nimi już dobre kilkaset kilometrów, wypijając przy tym kilkadziesiąt litrów izo to uznałam, że zdecydowanie nadszedł czas na podzielenie się moją subiektywną oceną na ich temat. Jeśli więc podobnie jak ja, lubicie nowinki technologiczne w branży rowerowej i chcecie się dowiedzieć nieco więcej na temat systemu Twist, to ten tekst polecam waszej uwadze.
Dane techniczne i montaż
Na system bidonów Fidlock składają się 2 elementy. Jednym z nich jest oczywiście bidon wyposażony w specjalny łącznik typu Twist. Bidony dostępne są w kilku kolorach i pojemnościach, na pewno spokojnie dobierzecie coś do swoich potrzeb. Ja zdecydowałam się na 2 bidony w tym jeden o największej dostępnej pojemności 810ml. Warto przed zakupem upewnić się, czy taki bidon zmieści się wam w ramie na rurze podsiodłowej. Właśnie z tego względu ja zdecydowałam się na zakup również mniejszego. Bidony marki Fidlock wykonane są z plastiku z oznaczeniem 4 LDPE, uchodzącego za jeden z najbardziej bezpiecznych i oczywiście przeznaczonego do wielokrotnego użycia. Z oznaczeń na spodzie dowiecie się też, że można je bez obaw myć w zmywarce. Bidony wyposażone są w specjalne osłonki na ustniki. Prawdziwa gratka dla osób, które nie koniecznie są fanami chrzęszczącego piachu w ustach, który zbiera się na bidonach podczas jazdy, szczególnie w terenie. Osłonki można równie dobrze zdemontować, by mieć bezpośredni dostęp do ustnika w trakcie jazdy i nie musieć się pierniczyć z otwieraniem i zamykaniem osłonki, co od razu uczyniłam po ich rozpakowaniu. 😉
Oprócz bidonów potrzebna jest baza do montażu na ramę, która jest dostępna w dwóch wersjach - montowana za pomocą śrub w inserty ramy, podobnie jak standardowe koszyki, lub na specjalne opaski, które umożliwiają montaż w dowolnym miejscu na ramie. Oczywiście w zestawie załączone są instrukcje do montażu. Zważywszy, że udało mi się samej rozgarnąć, jak zamontować bazy, to wam także wróżę pełen sukces w tym obszarze. Po montażu polecam spojrzeć na rower z dalszej perspektywy, jak dla mnie wygląda on dużo smuklej i bardziej elegancko niż z koszykami. Zatem jeśli choć trochę przywiązujecie wagę do kolarskiej stylówy i obchodzi was również prezencja waszych dwóch kółek, to będzie to na pewno dodatkowy argument przemawiający za systemem Fidlocka.
Cała tajemnica systemu tkwi w magnesach umieszczonych w łączniku bidonu oraz w bazie. Umożliwiają one łatwe umieszczenie bidonu na ramie. By go zwolnić wystarczy go przekręcić w prawą stronę i voila, cieszycie się smakiem swojego izo.
Przed montażem postanowiłam jeszcze sprawdzić wagę naszego zestawu. Okazuje się, że zestaw bidonu o pojemności 590ml wraz z bazą waży kilkanaście gramów więcej niż standardowy bidon podobnych rozmiarów z plastikowym koszykiem. Uznałam to za dobry motywator by ową różnicę wagi zrzucić z siebie podczas testów bidonów i tym samym zachować moje osiągi na rowerze. 😉
Testing, testing!
No dobra, od słów do czynów. Testy poczyniłam zarówno na szosie jak i na rowerze MTB w terenie. Od samego początku zastanawiałam się, czy bidony będą się dobrze trzymać i nie pogubię ich po drodze. Faktycznie, system magnetyczny trzyma bardzo mocno, bidony podczas jazdy czy to po asfalcie, czy to po korzeniach i innych nierównościach pozostawały na swoim miejscu. Natomiast badzo miłym zaskoczeniem był również fakt, że nic się nie telepało i nie wydawało żadnych trzeszczących dźwięków podczas jazdy, czego trochę się obawiałam.
Obsługa systemu w trakcie jazdy wymaga przyzwyczajenia. Przypomina to trochę naukę po zmianie pedałów platformowych na SPD, ale sam proces jest zdecydowanie krótszy, przynamniej tak było w moim przypadku. Trzeba wyrobić sobie nawyk przekręcania bidonu w celu jego zwolnienia i zbliżenia go do bazy w celu wpięcia. Poczyniłam też obserwację, że im pełniejszy, cięższy bidon, tym więcej precyzji potrzeba by go wpiąć. Niemniej już po kilku, kilkunastu wypięciach i wpięciach robi się to w zasadzie automatycznie. Obsługa bidonu wpiętego w rurę podsiodłową jest nieco trudniejsza, ale to również kwestia czasu i kilkunastu powtórzeń by opanować tę sztukę. Najbardziej tricky jest chyba fakt, że bidon ten wypina się w przeciwnym kierunku niż ten umieszczony na dolnej rurze ramy, jako że jest zamontowany w przeciwnym kierunku do jazdy. Tym samym dużo łatwiej zwolnić go lewą ręką. Oczywiście dla wygody można zamienić bidony miejscami, co i tak często czyniłam w przypadku standardowych bidonów z koszykami. Swoją drogą ciekawa jestem, czy z czasem pojawią się na rynku wersje systemu Twist w obu kierunkach by kupujący mógł sam wybrać, w którą stronę będzie wypinał bidon. Pożyjemy, zobaczymy.
I jeszcze kila dodatkowych uwag. Po pierwsze system ten zadziała nawet, jeśli rura podsiodłowa jest lekko wyprofilowana. Sama zastanawiałam się, czy nie wpłynie to na trzymanie magnesu, ale system jest zrobiony naprawdę solidnie, nawet po dociągnięciu bazy do profilu rury. Po drugie okazuje się, że montaż większej liczby rowerów w bagażniku samochodowym na hak nie musi wymagać zdolności godnych mistrza Tetrisa, bez koszyków dużo łatwiej jest je ustawić i połączyć uchwytami. I po trzecie system ten sprawdzi się idealnie tam, gdzie ze względu na małą ilość miejsca nie ma możliwości wysunięcia bidonu ze standardowego koszyka ,czyli np. przy rowerach typu full albo rowerach dziecięcych.
Uchwyty do telefonu
Oprócz bidonów firma Fidlock ma w swojej ofercie uchwyty do telefonu na rower Vacuum, również w dwóch wariantach - do montażu na mostek i na kierownicę. Dodatkowo należy dokupić specjalny przylepiec, bądź jedno z dostępnych etui, dopasowane do modelu telefonu lub uniwersalne etui wodoszczelne. Uchwyty wyglądają dość niepozornie, trochę jak zwykła przyssawka. Tak naprawdę jest to kombinacja magnesów neodymowych i właśnie owej przyssawki, które trzymają telefon na swoim miejscu w nawet najbardziej wymagającym terenie. Wiem bo sprawdziłam osobiście. Przeciągnęłam siebie, swój rower i wspomniany system po żwirze, czyli wszystkim, czym tylko, a mój telefon nawet przez moment nie drgnął. No poza momentami, kiedy chciałam z niego skorzystać.
Montaż uchwytów jest dość łatwy. W zależności, na którą wersję się zdecydujecie, do montażu mamy obejmę lub specjalny kapsel ze śrubą do przykręcenia na mostek. Oczywiście by zamocować telefon w uchwycie wystarczy go zbliżyć do przyssawki, a magnesy zrobią swoje. W trakcie jazdy można telefon przekręcić ustawiając go do pozycji pionowej lub poziomej w zależności od potrzeb. By go wypiąć należy zwolnić magnes za pomocą specjalnej wypustki, krótko mówiąc proste jak jednoelementowe puzzle. Selfiaczki, storiski i roleczki na wyciagnięcie ręki, dosłownie. 😉
Podsumowanie
System bidonów Fidlock to nowoczesne, a zarazem proste w obsłudze rozwiązanie, które sprawdzi się zarówno na szosie jak i w bardziej wymagającym terenie. Solidne wykonanie magnesów utrzymuje bidony na swoim miejscu, a system Twist zapewnia do nich komfortowy dostęp, zawsze wtedy, gdy musicie uzupełnić płyny. Opanowanie sztuki wypinania bidonów to kwestia jednej, dwóch przejażdżek, nawet dla tych bardziej opornych na zdobywanie nowych umiejętności, co idealnie obrazuje mój przypadek. 😉
Rozwiązanie Fidlock wagowo i cenowo nie odbiega od klasycznych koszyków i bidonów znanych producentów. Za to jest zdecydowanie bardziej uniwersalne, przez co sprawdzi się właściwie w każdym rowerze. Bidony są wygodne zarówno w użytkowaniu jak i w czyszczeniu bo po przejażdżce wystarczy zapakować je do zmywarki. Jeśli zatem chcecie w tegoroczny sezon kolarski wejść w nowym wydaniu proponuję, byście tym razem zaserwowali nową stylówę swojemu rowerowi bo z Fidlockiem będzie mu na pewno do twarzy.
Artykuł powstał we współpracy ze sklepem rowerowym TRW Sport.