Zima za pasem, a to oznacza krótkie dni, niskie temperatury, opady śniegu i deszczu i generalnie wiele innych wymówek by odpuścić wyjście na rower. Jedni zamieniają w tym okresie przejażdżki na dworze na wirtualny świat Zwita bądź innej aplikacji rowerowej i kręcą w domowym zaciszu na trenażerze. Są i tacy, dla których sezon rowerowy nigdy się nie kończy, zima wcale nie oznacza odwieszania roweru na kołek, a trenażer nie zastąpi kręcenia na świeżym powietrzu. Coraz częściej zwolennicy jednego bądź drugiego podejścia próbują się na siłę przekonać do swoich racji. W ten sposób powstały niezliczone mity na temat jazdy zimą w domu i na zewnątrz. I dlatego postanowiłam się zabawić w Mythbusterkę i się z nimi należycie rozprawić i ostatecznie rozwiać wątpliwości, które podejście jest lepsze - indoor czy outdoor. No to lu, jedziemy z tematem. 🙂
1. Jazda na dworze jest zdrowsza niż w domu
Klasyk, jakich mało. W tym przypadku odpowiem jak typowy analityk finansowy: “To zależy!” 🙂 Generalnie można uznać, że jazda na zewnątrz jest zdrowsza, w końcu kręcimy na świeżym powietrzu. No ale czy oby na pewno? Czy to powietrze na pewno jest takie świeże? Nie zliczę już pewnie sytuacji, kiedy wychodząc na krótką pętlę po okolicy miałam wrażenie, że jedyne czym oddycham to spalony kalosz, czy inna zaraza wydobywająca się z komina okolicznych chałup. Oczywiście sprawa ma się inaczej, gdy mamy tuż pod nosem las, w którym rzeczywiście można odetchnąć bez obaw, że człowiek skróci sobie życie o kilka dni. Także w tej kwesti byłabym ostrożna, czy to kolarstwo outdoorowe jest faktycznie dużo zdrowsze od domowego.
2. Jazda na dworze zimą jest niebezpieczna
Moim zdaniem to jednak mit. Wypadki z udziałem rowerzystów się zdarzały, zdarzają i zdarzać się będą i bynajmniej nie zależy to od pory roku. Chociaż warunki do jazdy zimą są mniej komfortowe m.in. z powodu szybciej zapadającego zmroku i markotnej pogody nie oznacza to, że jazda na rowerze jest mniej bezpieczna. Trzeba po prostu odpowiednio dostosować rower i siebie do panujących warunków np. wyposażyć rower w porządne lampki, opony do jazdy po śniegu, założyć ubrania z odblaskami itd. czyli samemu zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas jazdy, pora roku nie ma z tym nic wspólnego. To tylko i wyłącznie kwestia naszych osobistych preferencji. Ja np. osobiście nie lubię jeździć po ciemku i pewnie tego nie przeskoczę, ale nie ma co szukać na siłę winnego, tam gdzie go nie ma. Dodatkowo trzeba mierzyć siły i umiejętności techniczne na zamiary. Nie pakujmy się do lasu na najbardziej strome zjazdy pełne korzeni wiedząc, że bardziej nadają się do poćwiczenia kombinacji potrójnego tulupa z podwójnym rittbergerem niż do kontrolowanej jazdy na rowerze.
3. Jazda na trenażerze jest nudna
Zdecydowanie mit! Oczywiście zgodzę się, że trenażer nie jest rozwiązaniem dla wszystkich i nie zawsze zaklika. Natomiast jeśli odpowiednio podejdziemy do tematu, to jazda na chomiku może być naprawdę ciekawa. W tej chwili rynek oferuje naprawdę masę możliwości w postaci zgrywalizowanych apek, których producenci nie śpią i cały czas rozwijają swoje produkty by jak najbardziej uatrakcyjnić jazdę na trenażerze. Najbardziej popularną jest chyba Zwift, a o zaletach korzystania z tej apki z przymrużeniem oka pisałam tutaj — Link. Możemy się oczywiście spierać, czy jazda na trenażerze jest bardziej atrakcyjna od jazdy na dworze, ale to już zupełnie inna kwestia.
4. Podczas jazdy na dworze zimą narażamy się na przeziębienia
Mit i tylko mit! Jeśli nie mówimy o osobach, które mają problemy z zatokami czy inne przeciwwskazania do uprawiania aktywności zimą to obawa przed przeziębieniem jest bezpodstawna. Podobnie jak w przypadku bezpieczeństwa podczas jazdy musimy nieco zmodyfikować swój ubiór na rower w trakcie zimy. Może nie jest to proste zadanie, bo musimy znaleźć złoty środek między ochroną przed zimnem i przegrzaniem, ale zdecydowanie nie należy zakładać, że każda zimowa przejażdżka na dworze skończy się grypą. Mało tego, już kilku moim znajomym zdarzało się przeziębić na trenażerze, gdy przesadzili z mocą wiatraka, albo za szeroko uchylili okno podczas jazdy. Niestety nie ma reguły, gdzie i co nas dopadnie, kręcić trzeba i już. 😉
5. Trening w terenie jest efektywniejszy niż na trenażerze
Kolejny szerzony na dużą skalę mit. Nie ma wątpliwości co do faktu, że możliwości trenażera i aplikacji wspierających są ograniczone i nigdy nie odwzorują rzeczywistych warunków jazdy na zewnątrz. Każdy trening ma również wiele składowych, wszystko zależy, co trenujemy w danym momencie: technikę, tempo interwałowe, jazdę w strefach itd. Natomiast zdecydowanie wiele z tych aspektów można trenować z tym samym efektem na chomiku. Przekonało się o tym również wielu zawodowych kolarzy, którzy coraz częściej zamieniają przynajmniej jeden trening na zewnątrz właśnie na trening na trenażerze. Ja na bazie własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że dużo większym wysiłkiem okupiłam pokonanie 100 km na chomiku niż w terenie. Czy to tylko moje wrażenie, czy fakt, trudno stwierdzić, niemniej na trenażerze też można się ujechać i to zdrowo.
Outdoor czy indoor, oto jest pytanie. Co to za pytanie tak naprawdę, takie trochę z …, nie sądzicie? No właśnie! Czy to aż tak istotne, czy kręcimy w domu, czy na dworze? Czy nie lepiej cieszyć się z faktu, że ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie rowerowanie, a tym samym możliwości do uprawiania naszej koronnej dyscypliny przybywa? Oczywiście zawsze znajdą się “prawdziwi kolarze”, którzy nie jedzą miodu tylko żują pszczoły cytując mojego znajomego i będą uważać tych drugich za leszczy. Mi osobiście szkoda prądu na te dyskusje, wolę tą energię spożytkować na dwóch kółkach. Więc jeśli toczycie boje opowiadając się za którymś z obozów wrzućcie na luz i chodźcie na rower. 😉
??
Zgadzam się jednak zapomnialaś dodać o wszelkiego rodzaju wirtualnych wyścigach, do koloru do wyboru. Jazda na dworze to też nauka techniki jazdy jednak same treningi mogą być w zimie mocno utrudnione więc trenażer świetnie je uzupełnia. Jak da mnie trenażer jest świetnym dodatkiem do jazdy na dworze.
Pełna zgoda! Odniosłam się specyficznie do treningów bo akurat często kwestionuje się efektywność właśnie tych na trenażerze. Ale oczywiście apki oferują dużo więcej bajerów – wyścigów, eventów, które czynią jazdę w wirtualnym świecie jeszcze bardziej ciekawą.