Ustawki rowerowe już od wielu lat cieszą się ogromną popularnością wśród kolarzy. Przyciągają zarówno początkujących jak i bardziej zaawansowanych miłośników rowerów w każdym wieku, zarówno panie jak i panów. No dobra, ale co to właściwie są te ustawki, o co w nich chodzi, jak do nich dołączyć i dlaczego warto brać w nich udział? Idealnie trafiliście, bo odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie właśnie tutaj.
Słowo wstępu
"Ustawki rowerowe" to nic innego jak spotkania organizowane cykliczne przez jednego lub kilku uczestników, podczas których pokonujemy jakąś trasę rowerową w grupie. Obecnie można znaleźć takie wspólne przejażdżki właściwie w całej Polsce. Mamy zarówno dostępne ustawki tylko dla panów albo tylko dla pań, są też ustawki mieszane. Zwykle nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, za to mamy jasne wytyczne, co do rodzaju roweru, na którym uczestnik ustawki powinien się poruszać, dystans do pokonania oraz średnie tempo jazdy. Na bazie tych kryteriów możecie spokojnie znaleźć odpowiednią dla was ustawkę.
Najlepszym źródłem informacji o organizowanych grupowych jazdach są oczywiście media społecznościowe. Wystarczy, że wyszukacie ustawki rowerowe w waszej okolicy, a chce mi się wierzyć, że znajdziecie coś w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i w dogodnym dla was terminie. Ja oczywiście z tego miejsca zapraszam was na Bajkowe Ustawki w Błoniu koło Warszawy, a wszystkie aktualne i zaplanowane przejażdżki znajdziecie na naszej ustawkowej grupie - Link.
No dobra, to co takiego mają w sobie te ustawki, czym łapią za serce, co sprawia, że już po pierwszej z rozrzewnieniem będziemy wspominać jej przebieg, a na kolejną będziemy czekać, jak komornik na telewizor? Poniżej moja top lista zalet jazdy w ustawkach.



1. Poznawanie nowych ludzi
W grupie rowerowej jest trochę jak na "speed datingu" tylko bez presji i z większymi oponami. 😉 Jako że poruszamy się w parach i robimy zmiany, to zwykle każdy ma szansę zamienić słowo z każdym. Na początku osoby jadące obok są tylko "tym gościem, co nie da się wyprzedzić", albo "tą gościówą, co ma fajniejszą koszulkę od ciebie", a potem okazuje się, że mają świetne poczucie humoru, ku zaskoczeniu wszystkich te same, okołorowerowe zainteresowania, a na koniec ustawki mamy już nowych znajomych na wyjście na drina. Pamiętajcie tylko, że rozpoznanie ich w cywilnym wydaniu może graniczyć z cudem.
2. Motywacja i wsparcie
Zmotywowanie się do wyjścia na rower, a szczególnie w okresie jesienno-zimowym, to jak namawianie męża by poszedł na wywiadówkę do szkoły. Ile to człowiek musi tych rozmów w głowie przeprowadzić by w końcu sam siebie przekonać, że warto. Dlatego dużo łatwiej jest ruszyć 4 litery na rower ze świadomością, że inni stoczyli podobną walkę i skoro się dźwignęli z kanapy to ja nie dam rady? 😉
Z kolei podczas jazdy w grupie często okazuje się, że twoje nogi, które na co dzień nie bardzo chcą się słuchać właściciela i łachę robią, że co jakiś czas przekręcą korbą, teraz mogą wykrzesać z siebie pokłady energii godne silnika Formuły 1. A jak już czujesz, że nie możesz, to zawsze ktoś z ekipy krzyknie "Dawaj, jeszcze tylko 3 podjazdy!" i raptem odzyskujesz siłę. Przynajmniej na kolejne 10 minut. 😉



3. Bezpieczeństwo
Grupa rowerowa to jak oddział piechoty zmotoryzowanej. Wszyscy dobrani w pary, jadący równym tempem niczym podczas defilady na 3 maja. Pełna dyscyplina i bezpieczeństwo po prostu rządzą. Ludzie przed tobą zakomunikują przeszkody na drodze w postaci dziur, spowalniaczy czy korzeni, z kolei ktoś z tyłu zawsze ostrzeże przed nadjeżdżąjącym autem. Do tego dużo łatwiej uciec, czy uporać się z nadciągającym wrogiem w postaci rozsierdzonego psa, upatrującego celu w twoim kole czy łydce. A jak już przytrafi ci się jakaś skucha w postaci defektu czy wywrotki podczas jazdy, to możesz liczyć na wsparcie co najmniej kilka osób, które udają, że wiedzą co robić.
4. Lepsze tempo
Podczas jazdy w peletonie wiele osób odkrywa, że jadąc za kimś jest jakby trochę lżej i wtedy pojawia się pytanie: "Ale jak to?" A no tak to, do głosu dochodzi zjawisko tzw. "draftu". Ten kto w dzieciństwie gonił jadący przed nim autobus z wywieszonym ozorem, by złapać trochę darmowej podwózki, ten wie, o czym mówię. 😉 Generalnie jadąc za kimś wpadamy w jego tunel aero, zmniejszamy opory, no i siłą rzeczy jakoś szybciej nam się pedałuje. Dodatkowo w grupie dochodzi do głosu zjawisko, że trochę głupio urwać się od grupy i zostać w tyle, więc czasami bardziej siłą woli niż mięśni mocniej depczesz po pedałach i ciśniesz z resztą stawki.


5. Doskonalenie techniki jazdy
W każdej grupie znajdzie się ktoś, komu bliżej do zawodowca niż nam samym. No może nie będzie to Tadej Pogacar, ale wciąż można się wiele od innych nauczyć, chociażby takich rzeczy jak "trzymanie koła" (czyli jazdy blisko osoby przed nami, by było nam lżej kręcić), jazdy na wyższej kadencji, (czyli wykonywania większej liczby obrotów korbą, biorąc pod uwagę, że przede wszystkim na początku naszej rowerowej przygody mamy tendencję do jazdy na zbyt twardych przełożeniach), pokonywania korzeni na zjazdach w lesie, wchodzenia w zakręty na pełnej... itd. Jadąc w grupie wiele z tych rzeczy możemy podejrzeć u innych. A nawet jeśli nie nauczysz się wszystkiego w jeden dzień, to przynajmniej będziesz wiedział, jak z gracją upadać przy pokonywaniu nierówności w terenie. 😉
6. Wymiana doświadczeń
Jazda w grupie to też dobra okazja do wymiany doświadczeń, czy to odnośnie sprzętu, diety, tras i wielu innych tematów rowerowych. Można dowiedzieć się chociażby, gdzie warto kupować ciuchy rowerowe, które spodenki mają najlepsze wkładki, co zjeść przed jazdą by nie spalić wszystkiego w przeciągu 30 minut, czy przerzutki elektroniczne mają sens, jak rozpocząć jazdę w SPDach, by nie zabić się na pierwszym skrzyżowaniu, gdzie warto się wybrać na rower w Polsce i za granicą no i oczywiście najważniejsze - jak przekonać męża albo żonę, że potrzebny mi nowy rower, gdy w garażu stoją już cztery. I z doświadczenia wiem, że ten temat powraca jak bumerang i zdecydowanie zajmowałby pierwsze miejsce na liście "Frequently Asked Questions", gdyby ktoś pokusił się o stworzenie owej listy najczęściej zadawanych pytań na ustawkach.



7. Społeczność i zabawa
To co chyba najbardziej kocham w ustawkach, to fakt, że z czasem każda grupa zaczyna funkcjonować jak mała kolarska rodzina. Oczywiście co jakiś czas pojawiają się nowe twarze, na każdej jeździe skład jest nieco inny, ale z czasem klaruje się kilkanaście osób, dla których udział w cotygodniowej ustawce staje się rytuałem godnym mycia zębów. W efekcie już po kilku spotkaniach wszyscy się znają i znają też swoje charakterystyczne dziwactwa - jeden chce jechać szybciej, drugi zawsze chce dołożyć dystansu, trzeci nie chce jechać wcale, a czwarty za każdym razem powtarza, że to jego ostatnia ustawka, w głowie planując już udział w kolejnej. A i tak na koniec po dotarciu do mety wszyscy prezentują swoje pełne uzębienie niczym w reklamie pasty Colgate dając wyraz wydzielonym endorfinom.
Podsumowanie
Ustawki rowerowe to właściwie takie perpetuum mobile, konstrukcja bez zastrzeżeń, która samoistnie się napędza. Jak widzicie mają wiele zalet, a wad próżno szukać. Dlatego z tego miejsca polecam wam spróbować podłączyć się pod jakąś zorganizowaną grupę, niekoniecznie przestępczą, z naciskiem na moją. 😉 Błońska bajkowa ekipa zawsze przyjmie was w swoje szeregi z otwartymi ramionami. A jeśli już znajdziecie jakieś fajne towarzystwo do wspólnego kręcenia, to koniecznie dajcie znać w komentarzu, bo może zachęcicie też do grupowej jazdy innych miłośników dwóch kółek z waszej okolicy.