Wyspy Kanaryjskie od lat zajmują szczególne miejsce w mym sercu. To na Gomerze zaręczyłam się z moim pierwszym, obecnym mężem, a na Gran Canarię pojechaliśmy na pierwsze wakacje z naszą starszą córką. Szczególną zaś sympatią darzę od kilku lat Teneryfę. Co ciekawe zawsze miałam o tej konkretnej wyspie dość negatywne wyobrażenie. Kojarzyła mi się z kiczem i tandetą, pewnie ze względu na południowe zagłębie pełne hoteli i plaż z parasolkami. Niby i tak lepsze to niż parawaning uskuteczniany przez naszych pełnych klasy rodowitych turystów we Władku, ale czy warte aż 5 godzin lotu?
Na szczęście w 2019 roku przekonałam się, że moje wyobrażenie o Teneryfie, mówiąc delikatnie, zdecydowanie odbiega od realiów i co tu dużo mówić, znalazłam na niej swój skrawek raju na ziemi, mimo, że dostałam niezły wpierdziel od samego króla wyspy, czyli wulkanu Teide. Swoje wrażenia opisałam w tym tekście - Link.
Wiedziałam, że powrót na wyspę to kwestia czasu. Niestety pandemia wydłużyła go niemiłosiernie, ale w końcu się udało, a konkretnie w kwietniu 2022, gdy po raz drugi wpadliśmy z gościnną wizytą na Teneryfę i uwaga, zaskoczę was, pewnie nie po raz ostatni. A dlaczego, a no to już wyjaśniam poniżej.
Teneryfa - kwiecień 2022
1. Atrakcje dla szosowców
Teneryfa cieszy się powodzeniem wśród miłośników kolarstwa szosowego chyba od zawsze. I trudno się dziwić. Przede wszystkim jest to idealny kierunek na przedsezonowe campy. Kiedy zimą pogoda w Polsce pcha się w gips i wywołuje jedynie stek przekleństw u kolarza, Teneryfa oferuje przyjemne 20+ stopni oraz delikatny wiatr od morza (nie mylić z "wmordęwindem" - ten bywa tutaj raczej sporadycznie). Do tego przepiękne widoki, góry do szlifowania formy i normalni kierowcy, którzy nie postrzegają kolarzy jako potencjalnej zdobyczy punktowej w grze carmageddon. I choć różnorodność tras jest właściwie nieskończona to trzeba już na początku jasno sobie powiedzieć, że płasko to tu nie będzie.
Dla osób, które wolą mniej wymagające przejażdżki rzędu 500-600m przewyższeń, można zrobić sobie traskę wzdłuż linii brzegowej, czy to na północy, czy na południu wyspy. Dla tych, którzy lubią zwiedzać piękne, malownicze zakątki obowiązkowym punktem będzie wizyta w wiosce Masca. Oczywiście trzeba będzie się trochę natrudzić, by się tam dostać, bo w grę wchodzą już przewyższenia rzędu 1100 m na 35 km trasie np. jeśli wyruszymy z Adeje na południu wyspy. Ale widoki, które będzie wam dane zobaczyć w drodze do doliny Masci szybko odwrócą uwagę od podwyższonego pulsu. Dla masochistów lubiących spuścić sobie niezły wpiernicz atrakcją będzie wjazd na wulkan Teide. Ruszając z Puerto de la Cruz leżącym tuż nad morzem, podczas wspinaczki pod stację kolejową Teleferico, nazbieracie "jedynie" niecałe 2500 m na 35-45 km dystansu, w zależności od wybranej trasy. 😉 Zjazd na pełnej... zrekompensuje wam brak czucia w kończynach dolnych, ważne by w górnych było, bo czasem przyda się złapać za klamkę hamulca. Warto również pamiętać, że na Teide panuje już jednak inna strefa klimatyczna, także należałoby się wyposażyć w jakąś bluzę i wiatrówkę. Choć oczywiście podobnie jak i u nas trafiają się tu również wybitni alpiniści w japonkach.
Ja w tym roku dopiero postawiłam swoje pierwsze szosowe kroki na wyspie robiąc krótką, ale jakże malowniczą traskę przez Los Realejos i La Orotave kończąc podjazdem na "mirador" w El Lance, także niedosyt pozostał i na pewno zaspokoję go podczas kolejnej wizyty na wyspie.
Teneryfa - kwiecień 2022
2. Atrakcje dla MTBowców
Teneryfa nie jest z tych, co szosowcom daje, a emtebowcom zabiera. Postanowiła bowiem równie dobrze zadbać o tych drugich i zaoferować im kilometry szlaków po bezdrożach wiodących głównie wzdłuż zboczy Teide, czy to do morza na północy czy też do Vilaflor na południu. I bez obaw, nie musicie się wczołgiwać na szczyt by móc z niego zjechać. Pobliskie wypożyczalnie oferują podwózkę choć taka impreza kosztuje około 50 EUR. Alternatywą może być miejski autobus, ale trzeba się liczyć z tym, że kierowca wam odmówi, jeśli będzie za dużo chętnych z rowerami. Stopień trudności tras jest zróżnicowany i na pewno dobierzecie coś do swojego poziomu umiejętności technicznych.
Na początek polecam wam traskę startującą z Coral de Nino do samego Puerto de la Cruz. Pierwsza część trasy to szeroki dukt szutrowy z większymi luźnymi kamieniami z typowym dla Teide krajobrazem niczym z księżyca. Można tu naprawdę zdrowo poszaleć, natomiast niemożliwym wręcz jest zachowanie ciągłości jazdy. Za każdym kolejnym zakrętem widok na Teide wydaje się jeszcze piękniejszy niż poprzedni i nie sposób nie cyknąć fotki. W efekcie w połowie trasy rozpoczyna się walka o każdy procent baterii w telefonie by Strava nie zdechła. Kolejny fragment to już jazda przez las, dużo igliwia, które może być czasami zdradliwe. I dobrze bo jest to etap przejściowy przed kolejnym odcinkiem, mocno podmokłym i gliniastym. Jazda po nim przypomina trochę łyżwiarstwo szybkie przeplatane figurowym. Sunie się momentami jak po lodzie, na prostych odcinkach rower prowadzi się nienagannie, wejścia w zakręt pozostają jeszcze do dopracowania, najlepiej bez użycia hamulców. Niestety po ich zaciśnięciu na jednym z zakrętów wykręciłam spektakularnego pirueta zakończonego upadkiem. Mój mąż, który tego dnia zabawiał się we wróżbitę Macieja ostrzegał mnie, że tak skończę bo jadę jak potępiona, ale mówię wam, w tych okolicznościach przyrody po prostu inaczej się nie da. 😉 Końcówka trasy to już betonowe ścieżki no i drogi asfaltowe do Puerto de la Cruz.
Jest to oczywiście jedna z propozycji, ale trasek do zrobienia jest multum bo właściwie całe zbocza Teide pokryte są szlakami dostępnymi dla rowerzystów. Trzeba jedynie pilnować się odpowiednich oznaczeń i nie wjeżdżać na szlaki dla pieszych bo wysokość mandatu od lokalnego rengersa może zaboleć, nam udało się szczęśliwie wykpić przed uszczerbkiem w wysokości 250 EUR.
El Teide - kwiecień 2022
3. Atrakcje z kategorii nierowerowej
Poza setkami kilometrów tras rowerowych Teneryfa oferuje wiele atrakcji z innych kategorii. Wiele z nich wymieniłam już w poprzednim wpisie, ale warto je jeszcze raz przywołać.
Jeśli lubicie się trochę przespacerować to polecam odwiedzić szlaki piesze w Parku Narodowym Anaga, kolejne przecudne widoki macie w gratisie. Oczywiście dla amatorów górskiej wspinaczki Teide oferuje się jako cel do zdobycia. Można ułatwić sobie nieco zadanie wjeżdżając kolejką górską, na którą bilety można zakupić na miejscu, natomiast zezwolenie na wejście na sam szczyt musicie już sobie zaklepać z dużym wyprzedzeniem przez internet.
Dla osób, które poza rowerem z aktywności najbardziej lubią plażing Teneryfa ma dla was cały wachlarz opcji, do wyboru, do koloru. Plaża złota, proszzz - Playa de Las Teresitas na północy; plaża czarna, no problemo - Playa de la Enramada na południu; plaża dla "wymagających" - Playa del Duque; plaża dla miłośników "pełnej" opalenizny - Playa de Benijo. A jeśli lubicie aktywnie spędzać czas na plaży to warto zajrzeć do El Medano i spróbować swoich sił w kite surfingu.
Jeśli będziecie podróżować z rodziną to i dla waszych bliskich znajdzie się coś ciekawego. Poza znanymi parkami rozrywki w tym Loro Park, Siam Park czy Aqualand można też poszaleć w parku linowym Forestal Park albo wpaść do motylarni. Ciekawe mogą się również okazać wizyty w bananarni czy na plantacji aloesu, a tych na wyspie nie brakuje. Niezapomnianych wrażeń dostarczy również wycieczka jachtem i oglądanie delfinów przy sięgających 600 m klifach, nie bez powodu zwanych Los Gigantes. A to i tak tylko namiastka dobrodziejstw Teneryfy.
Skoro sezon wakacyjny nadciąga to może warto poczynić jakieś plany właśnie w tym kierunku. Wprawdzie nie gwarantuję zwrotu pieniędzy, jeśli wyjazd nie spełni waszych oczekiwań, ale szanse, że wam się nie spodoba są równie wysokie, jak prawdopodobieństwo uczestniczenia w kraksie na Zwift. 😉