Każdy wie, jaki był rok 2020. Chyba nikomu z nas nie przeszło przez myśl w styczniu, że tak będzie on wyglądał. Rok pandemii, maseczek, dystansu społecznego, zamkniętych restauracji, hoteli, uziemionych samolotów i wielu innych obostrzeń. Niektórzy twierdzą, że był to rok stracony i właściwie byłoby lepiej, gdyby go w ogóle nie było.
Niemniej dla mnie osobiście był to paradoksalnie rok spełnienia. Spełnienia skrywanych marzeń i założonych celów. Do tego przyniósł on wiele niezapomnianych wrażeń i wiele wyjątkowych znajomości. Co jeszcze sprezentował mi ten jakże dziwny rok? Zobaczcie sami.
1. Narodziny “Bajkopisarki”
To chyba najważniejsze dla mnie rowerowe wydarzenie tego roku. Od dłuższego czasu już zastanawiałam się, czy nie zacząć dokumentować w jakiś sposób moich rowerowych poczynań. Przełomowe okazało się odsłuchanie jednego z odcinków Podkastu Rowerowego prowadzonego przez Piotra Peszkę, w którym padły jakże ważne dla mnie słowa:
“Nie trzeba jechać do Afryki by mieć fajną rowerową przygodę. Ludzie robią masę mikrowypraw i fanie by było gdyby się nimi dzielili.”
I tak od lutego zaczęłam przelewać na kartkę, a właściwie na stronę internetową moje wrażenia z wszelkiego rodzaju wycieczek, przejażdżek i innych rowerowych doświadczeń. Najpierw pod moim nazwiskiem, a od grudnia pod pseudonimem BAJKOPISARKA. I o dziwo znalazło się nawet kilku chętnych do ich lektury. 🙂
2. Organizacja pierwszego maratonu rowerowego “Korona MTB Maraton”
To było nie lada wyzwanie. Gdy w kwietniu panowała narodowa kwarantanna i nie można było ruszyć się z domu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zorganizowałam pierwszy w swoim życiu maraton MTB a właściwie XC na wyjątkowo krótkiej pętli. Oczywiście liczba osób startujących była mocno ograniczona i ostatecznie wystartowały w nim trzy zawodniczki. 😉 O przebiegu rywalizacji i wynikach możecie dowiedzieć się więcej z mojej krótkiej relacji video tutaj - Link.
3. Nowe rowerowe odkrycia na mapie Polski
O dziwo ten rok obfitował w różne rowerowe wyjazdy. I może dobrze się stało, że możliwości do podróżowania zagranicę były ograniczone ponieważ dzięki temu udało nam się odkryć kilka bardzo ciekawych miejsc w Polsce. Mieliśmy okazję między innymi przejechać się fragmentem rowerostrady wzdłuż Mierzei Wiślanej oraz wykręcić prawie 300km po Kaszubach w tym po szlakach Kaszubskiej Marszruty, o których pisałam tutaj - Link.
No i oczywiście trudno pominąć wyjazd w góry, gdzie mogliśmy przejechać się z Kasią Solus-Miśkowicz m. in. szlakiem Velo Czorsztyn i Velo Dunajec, o czym pisałam tutaj - Link.
4. Nowe, wyjątkowe znajomości
Kto by pomyślał, że rok kwarantanny i dystansu społecznego przyniesie tyle ciekawych kolarskich znajomości. A tu proszę. 🙂
Wojtek Kutyła z Absolutebikes - absolutny master i magik z zakresu bike fittingu, do którego trafiłam w styczniu, czyli jeszcze przed pandemią. Po fittingu mojego głównego roweru jeszcze wielokrotnie wracałam do Wojtka, czy to w temacie fittingu roweru do trenażera, doboru butów do jazdy, ustawienia bloków oraz innych kwestiach związanych z poprawą pozycji na rowerze i zawsze znajdowaliśmy optymalne rozwiązanie dostosowane do moich potrzeb.
Kasia Solus-Miśkowicz - czołowa zawodniczka polskiego i światowego kolarstwa MTB, a przy tym niezwykle skromna i ciepła osoba, fantastyczna przewodniczka rowerowa po Podhalu, po którym mieliśmy okazję pojeździć z Kasią w ramach wspólnej wycieczki wylicytowanej na aukcji WOŚP Góry dla wcześniaków.
Ministra Kolarstwa i jej dziewczyny - wspaniała kolarska ekipa pod przewodnictwem Ministry Ewy, z którą można pokręcić razem po Puszczy Kampinoskiej i Lesie Kabackim w ramach cyklicznych rowerowych ustawek.
5. Kilka wyników do odnotowania
Z powodu wielu ograniczeń, ale przy tym otwartych lasów ten rok sprzyjał wykręcaniu różnych wyników. Po pierwsze w tym roku udało mi się pokonać najdłuższy dystans za jednym posiedzeniem, ponad 140 km Kampinoskim Szlakiem Rowerowym. Po drugie ostatecznie zamykam ten rok z bilansem 4000 km i 27000 m przewyższeń, co cieszy bo zdecydowanie coś się ruszyło względem poprzednich lat. Jest to duża zasługa moich dwóch wspaniałych córek, które same złapały rowerowego bakcyla i chętnie wykręcają kolejne kilometry z mamą. I oby już im tak zostało. 🙂
To był zdecydowanie trudny i dziwny rok, pod wieloma względami odbiegał on od naszych oczekiwań. Mimo to nie poszedł na marne, przyniósł wiele nowych doświadczeń i niezapomnianych rowerowych wrażeń. I przede wszystkim tych drugich życzę Wam i sobie samej w nadchodzącym 2021 roku.
Jak to dobrze, że narodziła nam się bajkopisarsa. Jest o czym poczytać, wspomina o dzieciach, które czerpią frajdę z jazdy na rowerze. Tak sobie przypomniałem swoje dzieciństwo i wtedy też jazda na rowerze sprawiała niesamowitą przyjemność, ale o rower było trudniej, dlatego w wieku ośmiu lat potrafiłem jeździć na męskim rowerze pod ramą. Kto by teraz to potrafił, bardzo miło się czyta te teksty. Myślę, że w tym roku przejrzę swój rower i też sobie troszkę pojeżdżę.