Kolarstwo familijne już od kilku dobrych lat jest mi niezmiernie bliskie. Połączenie macierzyństwa z pasją rowerową bywa trudne, ale nie jest niemożliwe. Z pomocą przychodzą nam bowiem producenci sprzętu wszelkiej maści, by rodzice na żadnym etapie rozwoju swoich pociech nie musieli rezygnować ze swojego hobby. Już od najmłodszych lat dzieci mogą towarzyszyć rodzicom w wycieczkach rowerowych dzięki przyczepkom czy fotelikom, potem przesiadają się na rowerki biegowe, następnie trójkołowe by wreszcie samodzielnie śmigać na dwóch kółkach. Ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, oczywiście apetyt na przemierzanie coraz to większych kilometrów. I choć na początku można się jeszcze wspomagać holem, o tyle przy dzieciach w wieku szkolnym zaczyna robić się kłopot. Ewidentnie brakuje na rynku rozwiązania, które pozwoliłoby rodzicom przekazać część swojej mocy dzieciakom, a tym samym umożliwiłoby pokonywanie wspólnie dłuższych i bardziej wymagających dystansów, nie tylko po płaskich jak stół trasach. Brzmi trochę jak święty Graal?
Może jednak niekoniecznie. Jak się okazuje, jest kandydat do wypełnienia tej luki na rynku. Firma 2Riders jest twórcą innowacyjnego rozwiązania w postaci holownika rowerowego, który miałam właśnie okazję przetestować z moimi gwiazdami. A że nie lubię pisać po próżnicy to płynnie przejdę do meritum.
Holownik linkowy - skład zestawu i montaż
Jak sama nazwa wskazuje produkt firmy 2Riders to forma holu do roweru przeznaczona dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Podstawowa różnica polega jednak na tym, że nie jest to standardowy twardy hol, ale system holowania oparty o linkę. Składa się on z dwóch elementów: rygla, który montujemy do kierownicy roweru holowanego oraz zwijarki z wysięgnikiem montowanej do sztycy podsiodłowej roweru holującego. Oba elementy są wykonane z najwyższej jakości materiałów w tym z poliamidu. Do tego oba elementy wykonane są z dbałością o szczegóły, a cały system wygląda bardzo estetycznie. Gdy po raz pierwszy wzięłam go do ręki, byłam też mile zaskoczona jego wagą, jest bowiem bardzo lekki. To oczywiście od razu wywołało wątpliwości, czy będzie on również bezpieczny, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Montaż zestawu jest banalnie prosty. Rygiel montujemy za pomocą dwóch pasków z zaczepami, które można łatwo dopasować do grubości kierownicy. Zaczepy blokujemy w gniazdach i gotowe! De facto już po chwili obie moje córki samodzielnie montowały rygiel do swojego roweru. Z kolei zwijarkę montuje się za pomocą śrub i zacisków, dzięki czemu jest ona kompatybilna z każdym rodzajem sztycy. I tu kolejne miłe zaskoczenie. Mimo że zwijarka jest dość lekka, to jej mocowanie jest naprawdę solidne.
Ostatnim etapem jest połączenie obu elementów linką ze zwijarki zakończoną kulką, którą wkładamy w rygiel. Kto by pomyślał, że ta czynność może dostarczyć siedmiolatce tyle radości. 😉 Więcej o holowniku dowiecie się ze strony producenta 2Riders.com.
Testy, testy, testy
Ze strony internetowej producenta można wyczytać, że system oparty jest na opatentowanym mechanizmie bezpieczeństwa. Polega on na automatycznym rozłączeniu linki. Linka może wypiąć się na zasadzie zrywki, np. w sytuacji, gdy użytkownik roweru holowanego zahamuje, lub na zasadzie swobodnego wysunięcia z rygla, np. w sytuacji, gdy użytkownik roweru holowanego zmienia tor jazdy bądź wyprzedza rower holujący. A ja tradycyjnie, niczym pani Gadżet mówię "sprawdzam", bo jakoś nie lubię wierzyć na słowo. 😉
Oczywiście, klasycznie pogoda w dniu testów była perfekcyjna. I zimno i pada i zimno i pada. Jakimś dziwnym cudem, czyli obietnicą dodatkowej godziny bajek w niedzielę, udało mi się przekonać dziewczyny, by jednak sprawdzić holownik w terenie. Na pierwszy ogień poszła moja młodsza gwiazda na swoim 20' calowym MTB. Mimo początkowego sceptycyzmu już po chwili była totalnie kupiona. Jak się okazuje wkładanie kulki do rygla to atrakcja sama w sobie. Po kilku minutach musiałam Olgę przywołać do porządku, żeby nas tu noc nie zastała. Podczas pierwszego ruszania linka się wypięła, a to dlatego że siła oddziałująca na linkę była zbyt duża. Spokojnie, nie takie rzeczy! System wyposażony jest w regulację siły zrywki, by dostosować go do wszystkich zmiennych, w tym do wagi użytkownika i roweru holowanego, czy chociażby do podłoża, po jakim planujemy jeździć. W efekcie po lekkiej regulacji śruby w ryglu mogłam razem z Olgą rozpocząć wspólną jazdę. Nie musiałam długo czekać by usłyszeć za sobą:
Matko, ale się lekko jedzie!
Co ciekawe ja z kolei nie czułam, bym musiała się jakoś szczególnie ciężko napracować by Oldze jechało się lżej. Oczyma wyobraźni zaczęłam już widzieć nas podczas różnych dłuższych eskapad rowerowych. Do rzeczywistości przywołał mnie dźwięk ściąganej linki i obicia się kulki w wysięgniku. Okazało się, że Olga postanowiła się zatrzymać. No powiem wam, w tym momencie pojawiło się pierwsze "wow"! Wychodzi na to, że ten system naprawdę działa!
No dobra, ale jak wiadomo, nie byłabym sobą, gdybym nie przetestowała systemu na obu córach. Już za chwilę rygiel powędrował na kierownicę 24' calowego roweru Igi. Po szybkiej regulacji siły zrywki ruszyłam z moją starszą gwiazdą na testy. Jako że Idze wspólna jazda bardzo przypadła do gustu, to nie za szczególnie spieszyło jej się do hamowania. Ostatecznie mój mąż postanowił osobiście wymusić testy rozpięcia linki stając przed nami na środku drogi, a każda z nas postanowiła ominąć go z innej strony. Linka, podobnie jak podczas hamowania, zniknęła momentalnie w zwijarce. No takie cuda panie! Drugie "wow" tego dnia było już naprawdę wyartykułowane drukowanymi literami! Nie trwało ono jednak zbyt długo, bo dziewczyny zaczęły się przekomarzać, ktora teraz jedzie na holu. To co z tego, że były mokre, i że padało żabami koncertowo. Jak widać system linkowego holownika pyknął niczym wata cukrowa w wesołym miasteczku, generalnie ciężko się oderwać. 😉
Podsumowanie
Holownik linkowy firmy 2Riders to innowacyjne rozwiązanie pozwalające na przekazywanie mocy małemu rowerzyście bez utraty kontroli nad rowerem. Montaż systemu jest banalnie prosty i trwa w zasadzie 2-3 minuty. Regulowane paski w ryglu i zaciski w zwijarce sprawiają, że rozwiązanie jest uniwersalne i można je zamontować do każdego typu roweru. Z kolei regulacja siły zrywki sprawia, że holownik możemy wykorzystać w zasadzie w każdym terenie i z łatwością doregulować go do wagi dziecka.
Wrażenia obu córek z jazdy były bardzo pozytywne. Montaż rygla na kierownicy oraz mocowanie do niego linki okazało się być atrakcją samą w sobie. Dziewczyny jednogłośnie stwierdziły, że z podpiętą linką jechało im się dużo lżej. Szybka kalkulacja w głowie i prosty bilans. Jeśli dzięki holownikowi wkładają w jazdę mniej wysiłku, to dystanse, które będą w stanie pokonać diametralnie rosną. A cóż może cieszyć bardziej matkę-kolarkę, jeśli nie coraz to dłuższe dystanse wykręcane przez jej córki! 😉
No dobra, nasuwa się zatem proste pytanie - gdzie tu jest haczyk? A no więc haczyk jest taki, że firma 2Riders posiada obecnie jeden prototyp holownika po wielu iteracjach i tysiącach naniesionych poprawek, tak by rozwiązanie doprowadzić do perfekcji. W tej chwili prowadzona jest emisja akcji, a środki od inwestorów zostaną przekazane na zakup form wtryskowych do masowej produkcji holownika. Zatem jeśli podobnie jak ja szukacie rozwiązania, które pozwoliłoby wam cieszyć się kolarstwem z najmłodszymi członkami rodziny bez ograniczeń, to zachęcam was do zapoznania się ze szczegółami emisji. Może podobnie jak ja uznacie, że jest to dobra okazja do inwestycji, a tym samym przybliżenie nas do zakupu systemu, jak już opuści linię produkcyjną.
Tekst powstał we współpracy z 2Riders.