Menu Zamknij

I Bajkowy Camp na Mazurach

Dopiero co, bo 10 miesięcy temu odpaliłam projekt Bajkowe Ustawki i wciąż jaram się nim jak Polak promocją “Drugi za 1 grosz”, a tu już kolejna rowerowa akcja w moim wykonaniu. Dokładnie w dniach 12-14 lipca odbył się premierowy Bajkowy Camp. I powiem wam, ta impreza tylko potwierdziła, że powinnam mieć na drugie imię spontan! 😉

Plan wyjazdu

Za bazę wypadową do naszych eskapad po Warmińsko-Mazurskich drogach obraliśmy Apartamenty Liberta we wsi Kątno, z którymi mam przyjemność współpracować. Miałam okazję w nich gościć na początku czerwca i choć zwiedzałam tamtejsze szlaki rowerowe z siodełka MTB, to już wtedy wiedziałam, że kwestią czasu jest mój powrót w to miejsce z rowerem szosowym. Moje wrażenia z samych apartamentów Liberta opisałam w tym artykule - Link

Jak wspomniałam, pierwsza edycja Campa odbyła się z przyspieszeniem, na totalnym spontanie, bowiem zwolnił się w apartamentach jeden domek, co w praktyce oznaczało, że mogłam zabrać ze sobą 6 śmiałków chętnych na 3-dniowe rowerowe wakajki. Okazało się, że Bajkowe Ustawki wyrobiły sobie już niezłą renomę, bowiem w dniu ogłoszenia terminu Campa zamknęłam listę zgłoszeniową. Poza moim głównym fanem i mężem w jednej osobie postanowili pojechać ze mną Karolina, Agnieszka, Tomek, Darek i Grześ. 

Plan wyjazdu zakładał 3 przejażdżki w tym jedną Gran Fondo, czyli 100 km. Mój mąż, pełniący również rolę mojego servicemana, trenera i menadżera, z cierpliwością godną tybetańskiego mnicha wysłuchał moich oczekiwań, rozrysował zaplanowane przeze mnie dystanse uwzględniając wszystkie warunki brzegowe  i wyprodukował dla nas i ekipy pliki gpx ze śladami tras. 

I tak uzbrojeni w 4 auta, 7 rowerów, hektolitry izo oraz tonę kiełby na grilla i bananów ruszyliśmy na podbój Mazur.

Bajkowy Camp - Dzień 1

Jak to w "lipcopadzie", Mazury przywitały nas tradycyjną pogodą o tej porze roku czyli deszczem i 15 stopniami ciepła! Pogoda sztos na jazdę na szosie. Równie tradycyjną metodą, czyli decyzją reprezentanta grupy w mej osobie postanowiliśmy, że jazda się odbędzie. 😆 Argumentem, który przechylił szalę była zaplanowana tego dnia wizyta w Olsztynku w tamtejszej cukierni “Jagodzianka”, serwującej jagodzianki, za które dam się pokroić. 

Bez zbędnej zwłoki, by wystartować suchą nogą ruszyliśmy z Kątna około godz. 13:00, a do pokonania tego dnia mieliśmy 65 km. Pierwsze 10 km wiodło przez DK16 i ku naszemu totalnemu brakowi zaskoczenia większość czasu spędzona na tym odcinku upłynęła nam przy akompaniamencie klaksonów aut, których kierowcy pozdrawiali nas uprzejmie dając upust swej radości w związku z naszą obecnością! My chcąc odwzajemnić okazaną nam sympatię co jakiś czas odmachiwalismy im głównie środkowym palcem, reszta po prostu nam zmarzła od wciąż siąpiącego deszczu. 

Z krajowej 16-tki odbiliśmy w Podlejkach na Olsztynek. Ku naszej radości zarówno ruch jak i deszcz zelżał. A nas, a właściwie głównie mnie niosła wizja fioletowego jęzora po tym, jak wszamię co najmniej dwie jagodzianki. I prawie się udało! Niestety prawie jest tu słowem kluczowym. Bowiem owszem do cukierni dotarliśmy, mało tego, cukiernia była otwarta, ALE… zabrakło jagodzianek! 🤯 Dokładnie rzecz ujmując były w piecu, jak dojechaliśmy, ale kolejka, która zakręcała przed wejściem nie napawała optymizmem. Ostatecznie musieliśmy obejść się smakiem po tym jak pani sprzedawczyni oszacowała czas oczekiwania na jagodzianki dla nas na około 1,5 h!

S2025E007-Asset-02
S2025E007-Asset-03
S2025E007-Asset-04
I Bajkowy Camp, Mazury - 12 lipca 2025

Jak wiadomo nic tak nie koi skołatanych nerwów jak rower! Pozostało nam wsiąść i jechać do celu naszej przejażdżki czyli do Ostródy, przez Wilkowo i Tolejny. Do tego pogoda znów nie mogła się zdecydować, czy napitalać w nas ponownie żabami, czy już nam odpuścić. Ale o dziwo jakoś nam to w jeździe bardzo nie przeszkadzało, a humory po jagodziankowym rozczarowaniu szybko wróciły. Przyczyniły się na pewno do tego walory estetyczne trasy, którą tego dnia pokonywaliśmy. Mijane pola i jeziora, małe wioski i zwierzęcy inwentarz, a dodatkowo “zmarszczki” na drodze, które wymagały od nas mocniejszego depnięcia na pedały przypadły do gustu wszystkim. No dobra, prawie wszystkim. 😉 

Tak czy siak, w wybornych nastrojach dotarliśmy do Ostródy o godz. 16:45. Agnieszka i Grześ, który wybrali tego dnia krótszy wariant trasy czekali już na nas z ciepłą pizzą. Pozostało nam zaopatrzyć się w lekko procentowe napoje wyskokowe i skierować do pana Darka, właściciela taxówki wodnej, który zabierał nas tego dnia do naszych apartamentów. Ja z Kubą mieliśmy okazję płynąć z Darkiem po raz drugi i w imieniu wszystkich uczestników mogę potwierdzić, że taki rejs to istna petarda. Widoki ze statku na jeziora i na kanał ostródzki, przepływanie przez śluzy, obserwacja tutejszej fauny w postaci ptactwa wszelkiej maści naprawdę robią wrażenie. Za 3 h przyjemności zapłacicie 1100 zł, co przy naszej 7-osobowej ekipie sprowadziło się do kosztu 160 zł na głowę. 

W stanie lekkiego upojenia wylądowaliśmy na kwaterze o godz. 20:00 i zakończyliśmy dzień w jacuzzi. Ślad do przejechanej trasy znajdziecie tutaj - Link

S2025E007-Asset-05
S2025E007-Asset-06
S2025E007-Asset-07
I Bajkowy Camp, Mazury - 12 lipca 2025

Bajkowy Camp - Dzień 2

Drugi dzień campa przywitał nas słoneczną pogodą, jednakowoż niektórzy pesymiści zaczęli analizować prognozy i toczyć rozważania nad trasą, którą planowaliśmy pokonać tego dnia. A ta opiewała na 120 km i ponad 800 m przewyższeń. Na szczęście zwyciężył głos rozsądku w postaci “Jedźmy, pogodą będziemy się martwić później!”. I tak o godz. 10:00 ruszyliśmy w drogę. Tym razem skierowaliśmy się najpierw w stronę Ostródy, dzięki temu fragment znaną nam już dobrze 16-tką zostawiliśmy sobie jako atrakcję na koniec. Z Ostródy przejechaliśmy do Miłomłyna, miejscowości z węzłem wodnym, z którego można przepłynąć do Ostródy, Iławy i Elbląga. Rejs do tego ostatniego przez pochylnie wciąż jest na naszej bucket liście, po tym jak jechaliśmy z Kubą szlakiem Kanału Elbląskiego w 2022 roku i mogliśmy podziwiać statki na wspomnianych pochylniach z siodełek naszych rowerów. Z kolei z Miłomłyna skierowaliśmy się na północ wzdłuż jeziora Bertężek, a dalej na zachód, gdzie zaczął się festiwal zabawnych nazw wsi i miasteczek. Przejechaliśmy m.in. przez Słonecznik, Wenecję, Zwierzyniec i Kretowiny. Pogoda była o dziwo piękna, mijane krajobrazy prosiły się o zdjęcia, a mi od razu wróciły wspomnienia z Pupek, kolejnej wsi o zabawnej nazwie, którą odwiedziłam z Kubą podczas naszej pierwszej wizyty w Apartamentach Liberta. 

S2025E007-Asset-09
S2025E007-Asset-08
S2025E007-Asset-10
I Bajkowy Camp, Mazury - 13 lipca 2025

Niestety na ziemię sprowadził mnie deszcz, który postanowił umilić nam tego dnia jazdę, co by nie było za nudno. Ja prdle! Jak to jest, że jak w prognozie pogody jest słońce to nigdy się nie sprawdza, a jak deszcz to prawdopodobieństwo wystąpienia opadów wzrasta do miliona %! Siłą rzeczy zgodnie z porannym postanowieniem, dopiero teraz zaczęliśmy się martwić pogodą, ale okazało się, że było to już trochę po ptokach! Zdecydowaliśmy się wprawdzie skrócić trasę, odbijając w Boguchwałach na Brzydowo, a dalej na Zajączkowo, ale wiadomo było, że suchej nitki tego dnia już na nas nie uświadczysz. Deszcz, który już na dobre się rozkręcił zmusił nas do postoju w lokalnym sklepie, gdzie gościło już kilku panów po zakupieniu wina marki “Wino” czekających aż się przetrze i do których dołączyliśmy z dziką rozkoszą. 🤣 Ostatecznie po około 20 minutach przymusowej pauzy ruszyliśmy w drogę powrotną do Kątna. Ja pierdziu! Czemu nikt mi nie powiedział, że jazda w mokrej lajkrze to jak morsowanie w przeręblu tylko bez chwały i z otarciami! Ale w sumie czego się spodziewać 13 lipcopada! 

Z odmrożoną dupą i godnością dotarliśmy do apartamentów po ponad 4 h jazdy, a licznik zatrzymał się na 106 km. Ślad do pokonanej przez nas trasy znajdziecie tutaj - Link

S2025E007-Asset-11
S2025E007-Asset-12
I Bajkowy Camp, Mazury - 13 lipca 2025

Bajkowy Camp - Dzień 3

Ostatniego dnia campa przetransferowaliśmy się do Wysokiej Wsi, skąd udaliśmy się w ostatnią jazdę wieńczącą nasz wyjazd. Jako że totalnie nie uczymy się na błędach, po raz kolejny postanowiliśmy olać prognozę pogody oraz już siąpiący deszcz, który przywitał nas na miejscu i ruszyliśmy przed siebie! 

Pierwsze kilometry trasy minęły nam na podjazdach i mokrych ostrych zjazdach, na których zrobiłam w głowie szybką analizę warunków mojego ubezpieczenia na życie oraz uposażonych. 😅 I wtedy do mnie dotarło, że właśnie przejechał obok mnie Kuba, który definitywnie nie miał Boga w sercu, a potencjalne ryzyko tarcia dupą w lajkrze po asfalcie z prędkością 50 km/h nie zagościło w jego głowie nawet na sekundę. Na szczęście w różnych stylach, czasem z gracją, a czasem bez wyobraźni dojechaliśmy do nieco bardziej płaskiego odcinka. Przy okazji słońce, które wpadło tego dnia w gościnę, zrobiło nam przysługę i wysuszyło nieco lokalne asfalty. 

Matko jak tu ładnie! Wreszcie przy pięknej pogodzie mogliśmy naprawdę nacieszyć oko tutejszymi krajobrazami, a te prezentowały się zupełnie inaczej w promieniach słońca niż pod pochmurnym niebem. Siłą rzeczy nie obyło się bez kilku PIT stopów na zdjęcia, ale tak naprawdę główny postój tego dnia zrobiliśmy w Grunwaldzie. Wstyd się przyznać, ale przez moje 40-letnie życie na ziemskim padole, moja noga nigdy nie postała w tym miejscu. Tak się złożyło, że tego dnia kończył się właśnie w Grunwaldzie rajd na 1000 km organizowany przez Stowarzyszenie Warnija Szlakami Warmii i zrodziła się szatańska myśl, by zapisać się na rajd 200 km, na który zaprosili nas obecni na miejscu organizatorzy. Swoimi wrażeniami z rajdu podzielę się w oddzielnym wpisie. 

S2025E007-Asset-15
S2025E007-Asset-16
S2025E007-Asset-17
I Bajkowy Camp, Mazury - 14 lipca 2025

A tymczasem po szybkiej wizycie na Polu Bitwy pod Grunwaldem i popasie w postaci gofrów i ciast ruszyliśmy w dalszą drogę. Pogoda tego dnia już do końca jazdy nas rozpieszczała. Niestety podczas projektowania tras przejazdów popełniliśmy jeden błąd. Po 3 dniach jazdy kończenie rowerowego campa kilkukilometrowym podjazdem nie jest jednak rozsądne. Z uporem maniaka próbowałam co i rusz zmieniać bieg na lżejsze przełożenie klikając w manetkę niczym typ w kasynie wrzucający ostatnią monetę modląc się do Boga hazardu. Niestety z podobnym efektem. 

Ostatecznie wszyscy wdrapali się na miejsce startu a tam już w Starej Szkole czekał na nas 4 daniowy obiad, który zamówiliśmy sobie przed wyruszaniem na trasę. A ślad tej znajdziecie tutaj - Link

S2025E007-Asset-13
S2025E007-Asset-18
S2025E007-Asset-19
I Bajkowy Camp, Mazury - 14 lipca 2025

Podsumowanie

I tak pierwszy, premierowy Bajkowy Camp przeszedł do historii. Gdyby chcieć go najtrafniej podsumować to wyglądałoby to tak: 3 dni pełne jazdy, przejechanych ponad 230 km i ponad 1500 m przewyższeń, hektolitry wypitego izo, tony zjedzonej kiełby z grilla, 1 utopiony telefon w jeziorze, 1 rozbity nos. Reasumując 7 zmęczonych, ale przeszczęśliwych Bajkowiczów. A projekt Bajkowych Campów rozkręca się na dobre bo już we wrześniu kolejna edycja, a relacje z jego przebiegu będziecie mieć oczywiście u mnie z pierwszej ręki.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *