Z rowerem jest trochę jak z mężem – wybierasz, zakochujesz się, darzysz zaufaniem. Czasem przymykasz oko na małe niedogodności, by wspólna podróż przebiegała płynnie i by bezpiecznie docierać do obieranych celów.
Ostatnio złapałam się na tym, że jest też jedna zasadnicza różnica. O ile w przypadku mężów wyznaję monogamię, o tyle w przypadku rowerów już nie koniecznie. 😉 Kilka miesięcy temu nabyłam bowiem nowego rumaka do mojej stajni w postaci Scotta Scale’a. Już przy pierwszych przymiarkach czułam, że nad tym „związkiem” trzeba będzie popracować. Otóż pozycja na nowym rowerze była kompletnie inna, w porównaniu do tej na dotychczasowym sprzęcie. Jakiś czas próbowałam się jeszcze do niego przyzwyczaić, ale przy dłuższych dystansach zaczęły pojawiać się dolegliwości w postaci bólu w lędźwiach i mrowienia w palcach, które zabierały mi fun z jazdy. Wiedziałam, że w tym wypadku trzeba będzie udać się po pomoc do specjalisty. Ostatecznie zakup nowego roweru sprowokował mnie do skorzystania z usługi bike fittingu.
Bike fitting nie ma nic wspólnego z fitnessem czy byciem fit. Jest to proces indywidualnego doboru ustawień roweru, w celu uzyskania optymalnej pozycji. Wydawać by się mogło, że przecież dostosowanie roweru do kolarza to krótka piłka, wystarczy ustawić wysokość siodełka i po sprawie. Nic bardziej mylnego. Gdy zaczęłam zgłębiać temat jeszcze przed wizytą zrozumiałam, że jest on zdecydowanie bardziej złożony. Jest bowiem niezliczona liczba elementów, które mogą wpływać na nasz komfort w trakcie jazdy. Do tych najbardziej podstawowych oprócz wspomnianej wysokości sztycy należy ustawienie bloków, długość mostka, szerokość kierownicy, profil siodełka i wiele innych. Generalnie można by się z tematu nieźle zdoktoryzować.
Po krótkim rekonesansie w mediach społecznościowych zdecydowałam, by oddać siebie i mój nowy rower w ręce Absolutebikes w Pruszkowie. Pierwszy szok przeżyłam podczas zapisów, gdy okazało się, że bike fitting potrwa 4h. Mocno się głowiłam, co u diabła można tyle czasu ustawiać w rowerze. Jak się wkrótce okazało miałam ich przeżyć jeszcze kilka. 🙂
W dniu fittingu przeżyłam kolejne spore zaskoczenie. Przebrałam się kulturalnie w strój rowerowy, założyłam buty i zaczęłam pakować się na rower. Wojtek, który od wielu lat jest bike fitterem, a do tego współpracuje z fizjoterapeutą sportowym, bardzo szybko mnie zhaltował i wyjaśnił, że samego siedzenia i kręcenia na rowerze będzie niewiele. Otóż wszystko zaczyna się od wszelkiego rodzaju pomiarów kolarza np. długości stopy, długości nóg, ustawienia miednicy i całej sylwetki. Do tego dochodzi wywiad m.in. o przebytych kontuzjach, czy o odczuwanym dyskomforcie w trakcie jazdy. Dopiero na tej podstawie można rozpocząć pracę z rowerem, który montuje się na trenażerze, a my mamy za zadanie przez chwilę na nim pokręcić. W celu uzyskania prawidłowej, najbardziej optymalnej postawy, bike fitter korzysta ze specjalnego programu komputerowego, w którym odtwarza zapis z naszej jazdy i na bazie wyliczeń systemu może dobrać odpowiednie ustawienia. Proces jest o tyle długotrwały, że wszystkie elementy (siodełko, sztyca, kierownica, mostek, korba, bloki itd) mają na siebie przełożenie. W efekcie trzeba tak nimi żonglować, aby na koniec „pacjent” wyszedł z gabinetu z rowerem chciałoby się rzec uszytym na miarę. Zdarza się, że nie da się idealnie ustawić roweru na bazie zawartych w nim komponentów. W takim wypadku do decyzji badanego pozostaje, czy zgodzi się na wymianę niektórych części, co niestety wiąże się z dodatkowym kosztem. Oczywiście nie ma takiego obowiązku, wówczas wyciska się z tego, co jest na stanie fittowanego roweru. Na szczęście w moim przypadku obyło się bez większych rewolucji. 🙂 Po fittingu otrzymuje się pełen raport ze wszystkimi szczegółami poczynionych zmian i optymalnych ustawień.
Bike Fitting w Absolutebikes - styczeń 2020
Ostatni i chyba największy szok przeżywam do tej pory. Od fittingu mojego Scale’a minęło już sporo czasu, a ja wciąż nie mogę pojąć jak można tak idealnie dopasować rower do indywidualnych potrzeb. Z całą sympatią do mojego poprzedniego roweru, który zresztą też oddałam do Wojtka na fitting, bo wciąż służy mi na trenażerze, obecny jest istną rakietą. Zrobiłam już na nim różne trasy włącznie z takimi powyżej 100 km za jednym posiedzeniem i nie było nawet chwili, bym odczuła jakikolwiek dyskomfort, czy to bóle w plecach, mrowienie w rękach czy w nogach. Zdarzało mi się, że właśnie tego typu dolegliwości dokuczały mi w przeszłości, a obecnie nie ma po nich śladu.
Bike fitting to usługa nie tylko dla pro’sów. Moim zdaniem powinien z niej skorzystać każdy amator, który chociaż trochę poważnie traktuje jazdę na rowerze. Wiem, że cena bike fittingu może być barierą w podjęciu decyzji. Sama długo zastanawiałam się, czy warto, czy fitting rzeczywiście wart jest kilkuset złotych. W tej chwili jestem przekonana, że w moim przypadku była to jedna z lepszych inwestycji rowerowych i z czystym sumieniem polecę jej wykonanie właśnie w Absolutebikes.