Menu Zamknij

3 top trasy rowerowe na Teneryfie

Teneryfa od lat jest bliska memu sercu, a że ma dużo do zaoferowania, to pewnie dlatego tak chętnie do niej wracam. Po raz pierwszy zaczęłam eksplorację tej największej Wyspy Kanaryjskiej w 2019 za sprawą roweru MTB i zjazdu szlakiem z Coral de Nino u podnóża wulkanu Teide. Z kolei przed kilkoma laty po raz pierwszy zwiedzałam okolice Puerto de la Cruz i La Orotavy z siodełka roweru szosowego, pokonując kilkadziesiąt kilometrów lokalnymi drogami. A że głód i niedosyt pozostał, to w tym roku podczas świętowania moich 40-tych urodzin postanowiłam go zaspokoić, popełniając kilka ciekawych wycieczek, którymi chętnie się z wami podzielę.

Przygotowania

Warto wspomnieć, że Teneryfa to jednak wyspa, na której ciężko o płaskie jak stół trasy. Tutaj trzeba będzie się już trochę napracować i chciałoby się rzec, że wszystkie drogi prowadzą na wulkan Teide, czyli najwyższy punkt wyspy o wysokości 3718 m n.p.m.. W rzeczywistości faktycznie większość najpiękniejszych szlaków poprowadzonych jest przez pasmo górskie ciągnące się przez środek wyspy i jak łatwo się domyślić obfitują one w setki metrów przewyższeń. Dlatego warto z wyprzedzeniem zaplanować sobie trasy, które chcecie pokonać, by dać sobie czas na odrobinę aklimatyzacji i nie zajechać się pierwszego dnia.

Druga rzecz, o której warto pamiętać wybierając się na Teneryfę, to różnice temperatur, jakie panują na wybrzeżu i w górach. Na wyspach Kanaryjskich temperatura właściwie przez cały rok oscyluje w okolicach 20-25 stopni Celcjusza, ale w wyższych partiach spadki temperatury są mocno odczuwalne. Dlatego wybierając się tutaj na rower, należy zabrać ze sobą długie ubrania kolarskie - bluzy, długie spodnie, rękawki, nogawki, buff i rękawiczki z długimi palcami.

Co z rowerem? To już oczywiście wasza decyzja. Pewnie warto samemu przeliczyć koszty transportu własnego roweru oraz koszty wypożyczenia sprzętu na miejscu. Cena wypożyczenia roweru szosowego na wyspie to około 40 EUR za dzień plus depozyt 100 EUR. Ja osobiście polecam wam wypożyczalnię RideBase w Puerto de la Cruz prowadzoną przez przesymaptycznego Włocha Alberto, która oferuje sprzęt z najwyższej półki i z której miałam okazję wypożyczać rowery już wielokrotnie. Z kolei w tym roku zdecydowałam się zabrać swój rower, wypożyczając walizkę do transportu za 700 zł na 3 tygodnie. Ta opcja sprawdziła się idealnie, szczególnie przy tak długim pobycie.

No dobra, skoro przygotowania mamy za sobą to czas na wspólną podróż po wyspie z uwzględnieniem wspomnianej aklimatyzacji.

S2025E002 Asset 02
S2025E002 Asset 03

Trasa nr 1 na rozgrzewkę - Santa Cruz - Igueste San Andres - Santa Cruz

Na pierwszy ogień idzie trasa ze stolicy wyspy, Santa Cruz de Tenerife do Igueste San Andres, najdalszego miasteczka na północnym krańcu wyspy. Pierwszy odcinek trasy, liczący około 10 km do miasteczka San Andres jest idealny na rozjazd. Przejazd po ścieżce rowerowej przez środek miasta wzdłuż wybrzeża dostarczy wam dużo wrażeń wizualnych m. in. za sprawą niesamowitej architektonicznie konstrukcji Auditorio przypominającej ogromny liść, portu dla wycieczkowców, a dalej platform wiertniczych. Po dojechaniu do wspomnianego San Andres zaczną się pierwsze "schody". Wspinaczka na wysokość ok. 250 m n.p.m. trochę trzyma, ale jest na pewno warta wysiłku. Po kilku kilometrach dotrzecie bowiem do Mirador de Las Teresitas czyli punktu widokowego, z którego zobaczycie jedyną plażę z białym piaskiem na Teneryfie zwaną Playa de Las Teresitas w całej swej okazałości oraz piękną panoramę na miasteczko San Andres z kolorowymi domkami rozsianymi na zboczu góry. Dalsza trasa do Igueste San Andres to już na zmianę krótkie łagodne podjazdy i zjazdy ułożone w serpentyny wzdłuż zbocza gór. W miasteczku możecie sobie zrobić szybki przystanek na kawkę oraz, jeśli będzie wam mało, wbić się na krótki acz ostry podjazd i zwiedzić lokalny kościółek. Powrót to już ta sama droga po znanych serpentynach no i zjazd do poziomu morza.

Najpiękniejszy aspekt tej trasy? Możecie zakończyć ją kąpielą w morzu i wylegiwaniem się na plaży, jak to też ja uczyniłam. 😉

Ślad traski znajdziecie tutaj - Link (dystans - 38 km, przewyższenia - 391 m)

S2025E002 Asset 05
S2025E002 Asset 06
S2025E002 Asset 04

Trasa nr 2 na aklimatyzację - Santa Cruz - Pico del Ingles - Santa Cruz

Kolejna trasa, którą wam polecam i która będzie wymagała już od was nieco więcej wysiłku, to wspinaczka do Pico de Inglese w parku narodowym Anaga. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej trasy, warto zacząć przejazd z Santa Cruz i zrobić sobie rozjazd przed rozpoczęciem podjazdu. Tak naprawdę najgorszy fragment trasy, to pierwsze kilometry podjazdu w miasteczku San Andres, które dają trochę w kość. Po przekroczeniu granicy parku jest już łatwiej, a nachylenie wynosi ok. 5-7% więc dramy nie ma. Walkę o kolejne metry przewyższenia wynagrodzą wam przepiękne widoki na Santa Cruz otoczone górami z obu stron. Ja zatrzymywałam się w pewnym momencie po pokonaniu każdej kolejnej agrafki i nie mogłam uwierzyć, że widok jest piękniejszy niż na poprzedniej. Po wdrapaniu się na górę upał nieco odpuszcza ;), więc jeśli jesteście zmarźluchami, warto się przygotować i zabrać ze sobą przynajmniej rękawki. Punkty, które polecam wam odwiedzić w tych okolicach to oczywiście Mirador Pico del Ingles na wysokości 995 m n.p.m., z którego możecie podziwiać przepiękną panoramę na La Palmę i na Gran Canarię, czyli dwie inne Wyspy Kanaryjskie sąsiadujące z Teneryfą i oczywiście na przepiękne krajobrazy parku narodowego Anaga. Stamtąd możecie też podjechać do tzw. baśniowego tunelu określanego mianem Camino viejo al Pico del Ingles, czyli starej, przekopanej przez skały drogi właśnie na Pico del Ingles, o długości 70 m długości i niekiedy 5 m wysokości. I choć o atrakcji tej nie przeczytacie w oficjalnych przewodnikach, to na pewno warto ją odwiedzić bo robi ogromne wrażenie.

Ślad trasy znajdziecie tutaj - Link (dystans - 54 km, przewyższenia - 1207 m)

S2025E002 Asset 07
S2025E002 Asset 08
S2025E002 Asset 09

Trasa nr 3 na potwierdzenie formy  - Puerto de la Cruz - Teleferico Teide - El Medano

No i wreszcie czas na królową teneryfskich Tras, czyli wjazd na wulkan Teide, a dokładnie do kolejki linowej, Teleferico, którą można dostać się na szczyt wulkanu. Oczywiście istnieje wiele wariantów zdobycia najwyższego punktu wyspy, natomiast ja polecam wam podjazd od strony Puerto de la Cruz, gdzie nachylenie oscyluje w okolicach kilku % i nie pali nóg. Nie zmienia to faktu, że musicie się przygotować na kilka godzin żmudnego kręcenia by pokonać ponad 50 km trasy i ok. 2300 m przewyższenia, ale jak zawsze trud zostanie wam sowicie wynagrodzony wrażeniami wizualnymi.

Jeśli będziecie chcieli tak jak ja zacząć podjazd z punktu 0 m n.p.m., czyli z wybrzeża, to pierwsze kilometry upłyną wam na wydostaniu się z miasta i skierowaniu się główną drogą w kierunku La Orotavy, a dalej do miasteczka Aguamansa. W nim polecam wam zrobić przystanek, by uzupełnić bidony i jakieś zapasy węglowodanów, a także by założyć rękawki i nogawki, bo temperatura od tej wysokości zaczyna solidnie spadać. Po wjechaniu do obszaru Corona Forestal zaczyna się spektakl z głównym bohaterem, wulkanem Teide. Od tego momentu będzie on waszym nieodłącznym towarzyszem w drodze na szczyt, zapraszając was do pokonywania kolejnych metrów przewyższeń. 😉 No chyba że jesteście urodzonymi pechowcami i odcinek leśny przyjdzie wam pokonywać w chmurach, które potrafią na tej wysokości osiąść i ograniczać widoczność nawet do kilkunastu metrów.

S2025E002 Asset 10
S2025E002 Asset 11
S2025E002 Asset 12

Kolejnym punktem, w którym będziecie mogli kupić coś do jedzenia lub picia będzie dopiero El Portillo na wysokości 2000 m. Po drodze możecie oczywiście zrobić sobie kilka przystanków w punktach widokowych, czyli tzw. Miradorach, bo rzeczywiście jest czym nacieszyć oko. Z mijanych po drodze brązowych tablic dowiecie się, jaką wysokość już pokonaliście. Dla mnie był to zdecydowanie motywator i pomagał wspinać się dalej. Po dotarciu do wspomnianego El Portillo polecam wam chwilę wytchnienia i przerwę na popas w postaci lokalnego specjału zwanego "padziangą". Jest to paluch przypominający trochę w smaku pączka, wypchany po brzegi kremem budyniowym. Nie dość, że węglowodanów pod korek, to jeszcze smak petarda. W drodze do kolejki warto jeszcze zrobić krótką na przerwę w punkcie widokowym San Jose, który za sprawą niesamowitych formacji skalnych, braku roślinności poza pojedynczymi sukulentami i złotego koloru otoczenia robi kosmiczne wrażenie. Pamiętajcie o jednym, nie wolno po tym obszarze poruszać się na rowerach (poza drogą oczywiście), bo możecie zostać ukarani wysokim mandatem od straży parku.

W końcu po kilku kilometrach i ostatnich metrach przewyższeń dotrzecie do wspomnianej kolejki linowej Teleferico znajdującej się na wysokości 2356 m n.p.m., stanowiącej najwyższy punkt wyspy, do którego można dotrzeć rowerem. Reszta trasy to już właściwie niekończący się zjazd do samego morza z jeszcze jednym, krótkim podjazdem. Przy odrobinie szczęścia będziecie mogli się w jego trakcie napawać widokiem tak zwanego "sea cloud", czyli morza chmur, które wyglądem przypominają wielką, bezkresną pierzynę. Swoją drogą chętnie by się człowiek pod nią schował, szczególnie że na zjeździe naprawdę dobrze wami wytelepie. Rękawiczki z długim palcem są tu na wagę złota, jeśli w ogóle chcecie mieć kontrolę nad klamkami od hamulców. Ja odzyskałam władzę w palcach dopiero nad morzem w El Medano, będącym zwieńczeniem całej trasy.

Ślad trasy znajdziecie tutaj - Link (dystans 102 km, przewyższenia - 2625 m)

S2025E002 Asset 13
S2025E002 Asset 14
S2025E002 Asset 15

Podsumowanie

Teneryfa to wyspa obfitości jeśli chodzi o trasy i szlaki rowerowe. Oczywiście poza tymi wspomnianymi powyżej, znajdziecie tu wiele innych atrakcyjnych rowerowych propozycji, jak chociażby przejazd przez wąwóz Masca, czy inne trasy na południu wyspy. Jest to fantastyczne miejsce na doładowanie baterii w okresie zimowym, dające możliwość kontynuowania rowerowej pasji w sprzyjających warunkach pogodowych i pięknych oklicznościach przyrody. Jest to zdecydowanie ciekawsza opcja, niż kręcenie na chomiku w zaciszu domowym. Dlatego jeśli chcecie choć na chwilę wylogować się z zimowego klimatu i uzupełnić zapas witaminy D by dotrwać do lata, to polecam wam wyjazd właśnie na Teneryfę. A dlaczego? Bo w myśl pewnej znanej reklamy "Jesteście tego warci!". 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *